1/02/2015

Poezja smaku drażni kubki.Kakaowy wiersz zakończony słoną kropką kryształu soli



Hej :)

Oczywiście miało być regularnie i powinnam zacząć od życzeń świąteczno-noworocznych. Niech tak będzie. Życzę wszystkim, żeby rok 2015 był lepszy niż jego poprzednik. Żeby każdy miał więcej szczęścia, bo to jest chyba najważniejsze, nie licząc zdrowia oczywiście. 

No nadszedł czas zmian. Zawsze gdy zbliża się Nowy Rok wszyscy robimy postanowienia. Przyznam się, że ja też. Ciekawi mnie tylko po co skoro większości nigdy nie dotrzymuje. Może żeby lepiej się poczuć. Nie zawsze wszystko jest takie jakie byśmy chcieli.

Można powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Bo praktycznie mam to co chce, a niektórych na to po prostu nie stać. Laptop, iPad, smartphone, cała kolekcję płyt CD, szafa zawalona ubraniami, kosmetyki powiedzmy, że z lepszej półki i dodając do tego perfumy zaczynając od Calvina Kleina a kończąc na Diorze. Można powiedzieć, że to daje szczęście i ten kto to posiada jest szczęściarzem. Można. Tylko nie każdy uznaje to za pełnię szczęścia. Pieniądze są ważne ale nie ważniejsze od przyjaźni.

Uświadomiłam sobie to już dawno. Tylko, że ciężko jest znaleźć kogoś, kto będzie przy tobie bez względu na wszystko i nie odwróci się od Ciebie gdy wszyscy pójdą w inną stronę. Zawsze piszę gdy dzieje się coś złego w moim życiu. A jak się pierdoli to wszystko po kolei. Gdy wracam do punktu wyjścia, a dzieje się to częściej niż myślicie dziękuje komuś tam na górze, że zostają ze mną zawsze te same osoby. I że mogę wrócić do swojego pokoju w każdym momencie i poczuć, że tu jest dobrze. Że tu nic mi nie grozi i że ułożę sobie wszystko, zostawię gdzieś połowę i połowę zabiorę ze sobą. Wyjadę a potem znowu wrócę. 

Nie wiem czemu, ale to całe dorosłe życie zaczyna mnie powoli męczyć. A co najgorsze to dopiero początek. Zaczyna mnie nudzić to wszystko co wirtualne. Wszystkie portale społecznościowe, instagramy itp. Zaczynam doceniać książki. Nie wiem co się dzieje, ale czuje, że to ewidentnie czas zmian. Takich, które planowałam i takich których nie planowałam. Zobaczymy jak wyjdzie.

I teraz mam nadzieję, że częściej będą się pojawiały notki, bo powiedzmy, że jedną ze zmian było zdobycie spokoju i dodatkowego czasu, którego ciągle mi brakowało. 

K.

10/25/2014

Brak czasu.

Hej.

Tak mało czasu na cokolwiek. a może raczej tak mało siły.
Planów miałam wiele, nie powiem. Studia, szkoła weekendowa, czasem dorywcza praca, wolontariat do tego czasem jakaś pływanie. Nie wspominając już o napisaniu tu czasem czegokolwiek.
Wiecie co zostało?
Studia, brak czasu, brak siły, totalne wycieńczenie.
Jakby tak mieć dobę dłuższą chociaż o 3h. Dzisiaj dostaniemy godzinę gratis. Szkoda, że tylko dzisiaj.

Już wpadłam całkowicie w wir  trybu studenckiego, ale w czwartek na chwilę chociaż udało się oderwać.
Czwartki mam wolne od zajęć, około 12 wyszłam z mieszkania, musiałam załatwić jedną sprawę, ale później nie wrócilam od razu do siebie. 
Słuchawki w uszach i przed siebie, nieważne że było zimno. Jeden taki dzień wystarczył żeby nabrać chociaż trochę energii. No i ulubiona jesień już przyszła, bardzo zdecydowanie. Aż musiałam rękawiczki i chsutę kupić.


Czas na herbatę, zdecyowanie.
W głośniku Paula i Karol. :)




9/20/2014

Well I wish you, wish you well...all the best.

Hej! :)

Właśnie słucham nowej płyty Angusa i Julii i to mnie chyba natchnęło do napisania notki :)
Dzisiaj trochę powspominam. Pewnie napiszę, że co wkurza, raduje i tak dalej. 

Zacznijmy od tego, że blog zamarł jakiś rok temu wraz z moim wyjazdem na studia i Honki też. Przez ten czas u mnie nawet dużo się pozmieniało. Przestałam jeszcze bardziej ufać ludziom i wyprowadzając się z ciepłego, przytulnego domu stanęłam oko w oko z rzeczywistością. Sama w nowym mieście, nie mając jeszcze żadnych znajomych. Porzuciłam Warszawę dla położonego w krainie wielkich jezior Olsztyna. Jednak patrząc na to z perspektywy czasu wydaje mi się, że to była jedyna dobra i logiczna decyzja. Wiecie, że miałam takie małe i średnie problemy, bo czasem a nawet często dzieliłam się tym na blogu, Wtedy to była chyba dla mnie taka terapia. Mogłam zacząć wszystko na nowo bez obgadywania za plecami, patrzenia się na jak ufoludka. Wiem, jestem dość specyficzną osobą, ale biorąc pod uwagę to, że obecnie posiadam znajomych na których mogę liczyć utwierdza mnie w fakcie, że pozostała reszta nic nie była i nie jest warta. 

Wracając, do zaufania. Ograniczyłam je jeszcze bardziej niż przedtem. Nie myślałam, że można spotkać ludzi aż tak zazdrosnych i zapatrzonych w siebie. Albo sieroty nie mające własnego zdania. Pojawiły się w moim życiu osoby przy, których warto by było zatrzymać się na moment. Nie mówię tu o Honoracie, bo choć poznałyśmy się już ponad 3 lata to znamy się jak łyse konie. Choć czasem jest lepiej, czasem gorzej, ale zawsze wracamy do siebie. Obojętnie co by się nie działo. Tak samo jest w przypadku tych innych znajomych, przyjaciół. Nie wiem, czy na razie można nazwać to przyjaźnią. To uczucie jest bardzo wymagające i potrzebujące czasu. Na pewno wiem, że znajomość trwająca krótko, ale bardzo intensywnie też daje dużo radości, wsparcia, ale czasem też bólu. Powroty są za to bardzo ciekawe i na pewno dużo wyjaśniają. Można dużo się dowiedzieć o drugim człowieku.

Obecnie jestem już na drugim roku geodezji. Było ciężko. Ale czego się nie robi dla spełnienia marzeń. Poza tym, że ciągi policzone, tereny pomierzone i praktyki zaliczone to trochę rozwinęłam się w swoim drugim zawodzie marzeń. Fotografią zajmuję się, bo to kocham. Czasami ludzie pytają się mnie jak to robię, że one tak wychodzą. Nie wiem. Ja po prostu robię zdjęcia. I nadal będę to robić. Czy to się komuś podoba czy nie. 

Zdecydowałyśmy jakoś niedawno aby wznowić działalność bloga.Chyba zaczęło się to od tego kiedy Honorata przeglądała stare wpisy i stwierdziła, że to smutne kiedy w styczniu brakuje pierwszego posta z 2014 roku. Jednak będzie on się trochę różnił od wcześniejszych postów bo czas trochę zmienia ludzi i ich poglądy na świat. Mam nadzieję, że będę umiała pogodzić studia ze zdjęciami i pisaniem bloga. Najwyżej będę to robić na wykładach, albo w nocy. 

Pisałam wcześniej, że dużo się u mnie zmieniło. To prawda, bardzo dużo. Stałam się bardziej samodzielna. Teraz już nie mogę iść do taty jak coś mi nie wychodzi. Koniec języka za przewodnika - i to nie tylko wtedy kiedy zwiedzasz jakieś państwo lub miasto. Kiedyś dużo się u mnie działo. Nie zdziwcie się bo teraz dzieje się jeszcze więcej. Czasem nie wiem w co mam włożyć ręce. Dzieję się pewnie też dlatego, że dużo rzeczy wymyślam sobie sama. Jak na przykład remont pokoju. Ledwo zdałam sesje, zdążyłam wrócić i od razu przemalowałam pokój. Potem wzięłam się za zmianę mebli a właściwie biurka. W międzyczasie kilka sesji zdjęciowych dla zabicia czasu i nie odmówienie sobie przyjemności. No i spontaniczne wypady do Olsztyna. Bo czasem nie można się czegoś doczekać. Stawiam całkowicie na minimalizm i ku mojemu zdziwieniu w końcu zrobiłam porządek w szafie. Powywalałam albo oddałam niepotrzebne rzeczy, które albo mi się znudziły albo przypomniały mi o przykrych sytuacjach z przeszłości. Staram się ograniczać we wszystkim co robię. Chyba dorastam do pewnych rzeczy albo się starzeje. 

Jeszcze jestem u siebie, ale już za kilka dni wracam do swojego drugiego domu. Historia lubi się powtarzać. Trzeci semestr czeka. A ja już nie mogę się doczekać. Może to dziwne, bo do szkoły chodziłam niechętnie. Jednak teraz jest zupełnie inaczej. Teraz wszystko jest zupełnie inaczej.

K.