7/25/2013

Kocham miasto, które nie kocha mnie.

Hejo!

Na reszcie odzyskałam internet, a raczej wymusiłam tą decyzje krzykiem i ciągłym narzekaniem na to, że mam dużo za dużo wolnego czasu. No niestety nie miałam, aż tyle wolnego żeby zakończyć parę rzeczy. Wszystko mi się nagromadziło. Zdjęcia, projekt, zlecenie, sprzątanie, prasowanie a najgorsze z tego wszystkiego jest ciągnący się remont. Nie pamiętam już kiedy się zaczął, ale wiem że jak dla mnie to już o wiele wiele za długo.




Mój dom zaczyna teraz mi przypominać mały szwedzki domek. Nie dość, że dawniej ściany z boazeri teraz przypominają fasady domów skandynawskich, to i kolory są idealne jak na tamte realia. Dokładając do tego meble ze znanej szwedzkiej firmy to może niedługo zacznę kupować jedzenie w sklepie z ekologiczną żywnością i będę typową szwedką. W sumie mój typ urody tam nawet pasuje. Najgorsze jest to, że dobierania mebli jest jeszcze nie koniec i znowu moje nerwy pójdą w strzępki. Wystarczająco wykończyły mnie meble łazienkowe. Ciągłe kłótnie i to, że zawsze coś komuś się nie podoba po jakimś czasie robi się strasznie denerwujące i nie do wytrzymania. Ciekawe jak ja wytrzymam kolejne pomieszczenia ;p

Ogólnie to się rozchorowałam. Tylko ja potrafię mieć cieknący nos i bolące gardło w ciągu lata. No może się trochę podkuruję jakoś, ale jak na razie nie idzie mi za dobrze. Mam czerwony nos jak Kulfon i wyglądam jak na razie jak straszydło. Teraz z dnia na dzień z gardłem jest coraz gorzej ale do lekarza się nie wybieram. Mam zasadę na tego typu choroby. Leczone trwa siedem dni a nie leczony tydzień. To i tak nic nie zmieni, a ja nie lubię chodzić do lekarzy tutaj. Nie lubię swojego ośrodka zdrowia i miejscowych lekarzy. Jak już muszę to jadę do kliniki. 



No rozpisałam się! W końcu wena do mnie przyszła. A może to, że długo nie pisałam tak na mnie wypłynęło. W każdym razie na dzisiaj wystarczy. Cya.

Cass.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz