7/03/2013

Stoję na drodze, nie widzi mnie tu nikt. Spuszczam ze smyczy każdą meczącą mnie myśl.










Zaczął się lipiec a ja już mam go dość! Mój pokój to podobno moje królestwo i geniusz w bałaganie potrafi znaleźć wszystko. Wchodzę i widzę bałagan i nie mam na nic siły. Wałek jako przedłużenie mojej ręki nadal świetnie się sprawuje. Łazienka pomalowana. Teraz czeka mnie wyzwanie, bo szukanie mebli z moimi rodzicami a w szczególności z ojcem to horror. 








Udało się! W końcu po godzinnym dogadywaniu co i jak udało mi się przekonać tatę do mebli z Ikei. Chyba  już nie miał wyjścia bo był pod tzw. ścianą. Ja natomiast już nie mogę słuchać awantur o niewybrane meble. I oczywiście to co mi się podoba, mamie nie a tata jest neutralny jak Szwajcaria. Ostatnio wydarzyło się coś dziwnego. Krystyna zaczęła się ze mną zgadzać co to wyboru mebli a ojciec już w sumie nie miał wyboru. Najlepsze jest to kazał mi zrobić kosztorys w Excelu. Kocham swoje życie. Żeby własnemu ojcu wysyłać kosztorys na maila i czekać aż zaakceptuje. Mój dom powoli zamienia się w korporacje.


Jutro prawdopodobnie jadę na zakupy. Nienawidzę chodzenia bez celu po wielkim sklepie i jeszcze na dodatek bez możliwości kupienia tego czego potrzebuję. Czeka mnie ciężki dzień. Czuję to. No ale nic to. W końcu dostanę samochód na dłuższy dystans niż na 20 km w obrębie mojego domu. Nie wiem dlaczego tak opornie mi się pisze. Może dlatego, że jestem przemęczona. Nie wiem. Ostatnio nawet zaczęłam czytać książki. Coś chyba się ze mną dzieje. Wierzę, że za tydzień wrócę do siebie, bo nic nie robi tak dobrze jak towarzystwo przyjaciółki w oparach wina. Honorata czekam na Ciebie!

Cass.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz