9/09/2013

Choć i tak tu nikt nie wyjdzie na swoje. I tak niczyje nie będzie na wierzchu.




niedziela. kolejna, nudna niedziela.
ładne słońce świeci. wybrałabym się gdzieś nacieszyć ostatnimi letnimi promieniami, tym razem pieszo.
ostatnio udało mi się zgubić rower, heheszki.
taka świetna kryjówka, że sama jej szukałam dobrą godzinę, whatever.



już 16. fastem ten czas leci. codziennie obiecuję sobie, że w końcu zacznę robić coś produktywnego.

na to "coś produktywnego.


..



i tak zostawiłam znowu rozgrzebanego posta, ale zawzięłam się i wyduszę z siebie coś jeszcze.

w zasadzie to nacieszyłam się wczoraj tymi ostatnimi promieniami, dzisiaj już deszczowo i smętnie.
koc, kakao, film/książka. można żyć.
w moim przypadku ani książka, ani film, a need for speed <3 huehue.
i herbata. sezon na picie miliona różnych herbat uważam za otwarty.  herbata, a nie kakao, bo lenistwo nie pozwala mi na zagrzanie mleka.



przez te najdłuższe wakacje w życiu okropnie się rozleniwiłam. słabo widzę październik : D

kto powie, że na studiach nie będzie tak źle i że nie zlamię? bo czuję, że będę lamić.
swoją drogą, jeszcze rok temu, ba..pół roku temu  nawet nie dopuszczałam do siebie myśli, że będę studiować właśnie ten kierunek.
i że będę w takim położeniu, w jakim znajduję się teraz.
ale nieważne.


chciałabym się w końcu wyspać. najlepiej zasnąć teraz, obudzić się jakoś wiosną. nie wiem, wszystko mnie męczy ostatnio.

tym bardziej, że mam jakieś chore sny -.-  a najlepsze jest to, że symbolika zgadza się z tym, co ostatnio dzieje się w moim niewiarygodnie ciekawym życiu.



dobra, czas na coś produktywnego.
chirurdzy!


obiecuję, że będę częściej pisać. serio. :D


H.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz